W sprawie próby delegalizacji ubezpieczeniowych kancelarii odszkodowawczych, Bartłomiej Krupa, Dziennik Ubezpieczeniowy 31.03.2011

Gdyby dyskusja o doradztwie odszkodowawczym miała w sobie tyle merytoryki, ile emocji byłaby ona pewnie bardziej konstruktywna, choć może wzbudzałaby mniejsze zainteresowanie. Z niemałą emocjonalnością na konferencji Rzecznika Ubezpieczonych w krytycznych słowach wypowiadał się o doradcach prof. Eugeniusz Kowalewski, który zresztą był przez „głos ludu” strofowany, co mogłoby wróżyć zmierzch autorytetów i pauperyzację prawną branży ubezpieczeniowej. Dyskusja od połajanek przeszła jednak ostatnio do wywodu naukowego, co trzeba docenić, bo z tezą o byciu po stokroć głupszym od kolegów z korporacji polemizować nie umiałem, teraz zaś pojawiają się argumenty, a wraz z nimi okazja do polemiki.

Wypowiedź wspomnianego autora, która ostatnio obiła się echem w środowisku odszkodowawczym, jakkolwiek różnicuje podmioty na działające profesjonalnie ze względu na powiązania z kancelariami adwokatów i radców prawnych, co osobiście mogłoby dawać mi poczucie wyłączenia z głównego nurty krytyki, to jednak zawiera szereg tez dyskusyjnych, tym samym w obowiązku organizacji chroniącej interesów przedsiębiorców jest odniesienie się do nich.

Legalność działania

W pierwszej kolejności wyjaśnienia wymaga, że przedstawiciele środowiska odszkodowawczego powszechnie przyjmują, iż nadanie ram prawnych wykonywaniu doradztwa i pośrednictwa odszkodowawczego służyć będzie nie tylko konsumentom i obrotowi, ale i samym przedsiębiorcom, którzy gotowi są poddać weryfikacji swój profesjonalizm, tak powszechnie negowany. Trudno mieć wątpliwości, że gdyby sama istota działalności doradczej była niezgodna z obowiązującym porządkiem prawnym zakłady ubezpieczeń w tej kwestii wykazałyby daleko idącą zgodność i konsekwencję, eliminując je z rynku. Za tym mógłby wszak przemawiać ich interes ekonomiczny. Skoro to nie nastąpiło, ba sądy rejestrują kolejne spółki, a Komisja Nadzoru Finansowego dopuszcza je na rynek regulowany, najwyraźniej de lege lata nie ma podstaw do ograniczenia ich działalności. Pytanie o legalność działalności firm z branży doradztwa odszkodowawczego wydaje się więc próbą negowania rzeczywistości. Stąd też raczej wypadałoby się odnosić do postulatów de lege ferenda, ale poprzedzić to trzeba analizą przedstawionej wizji stanu obecnego.

Jedną z kwestii, która wymaga wyjaśnienia jest problem z identyfikacją podstaw prawnych, czy kompetencji doradców do występowania w postępowaniach przed zakładami ubezpieczeń jako pełnomocnik poszkodowanego. Pomimo pojawiających się tendencji pełnej autonomizacji prawa ubezpieczeń gospodarczych jego związki z kodeksem cywilnym mają nie tylko charakter doktrynalny, ale i normatywny. Wierzyciel może działać w związku z dochodzeniem roszczeń cywilnoprawnych (tak kontraktowych, jak i deliktowych, bez względu na to, czy od samego dłużnika, czy od jego ubezpieczyciela dzięki actio directa)  dokonując czynności prawnych poprzez pełnomocnika, którego pozycję prawną normują art. 98-109 kodeksu cywilnego. Poszkodowany umownie może więc powierzyć działanie w zakresie swoich spraw osobie trzeciej, przy czym jeżeli pełnomocnikiem jest osoba świadcząca tego rodzaju czynności w ramach prowadzonej działalności gospodarczej jest ona obowiązana do zachowania należytej staranności, której standardy w tym wypadku określa się zgodnie z art. 355 § 2 k.c. przy uwzględnieniu zawodowego charakteru tej działalności.

Trudno podważać prawo do udzielenia pełnomocnictwa doradcy (czy komukolwiek innemu) w zakresie reprezentacji w stosunkach cywilnoprawnych, tak jak trudno negować, że nie może to być pełnomocnictwo procesowe, jeżeli doradca nie spełnia wymagań określonych w k.p.c. Utożsamianie jednak czynności doradcy z czynnościami adwokata czy radcy prawnego, tyle że bez uprawnień procesowych wydaje się chybione, być może ze względu na ujęcie czysto teoretyczne, oderwane od obserwacji rzeczywistej praktyki rynkowej. Takiej tezie przeczy jednak dostrzeżenie w dalszej części publikacji tego, że rozwiązaniem dla branży odszkodowawczej nie są spółki „radcowskie”, gdyż te nie mogą świadczyć obsługi finansowej, pomocy medycznej i doradztwa powypadkowego, pomocy w rekonwalescencji i w rehabilitacji oraz pomocy technicznej. Sam autor dostrzega więc, że spektrum działalności doradcy jest z jednej strony szersze niż tradycyjnego prawnika, obejmując usługi komplementarne do pełnomocnictwa, z drugiej strony zaś węższe – gdyż wiąże się ze specjalizacją w zakresie ograniczonej kategorii spraw, co oczywiście ma tak zalety i wady. Warto zauważyć, że istotna część działań doradcy to czynności faktyczne, w tym także poprzedzające zgłoszenie roszczeń, takie jak choćby zebranie materiału dowodowego, a nie tylko jego opracowanie, dowiezienie poszkodowanego na badanie lekarskie czy złożenie wniosku o powołanie biegłego, w końcu doprowadzenie do faktycznego zmniejszenia szkody poprzez rehabilitację, a nie tylko wyegzekwowanie roszczeń.

Normy prawne

Jeżeli usługi doradców odszkodowawczych i radców prawnych czy adwokatów nie są jednorodne rodzajowo, wydaje się bezprzedmiotowym pytanie o różnicowanie ich pozycji w zakresie możliwości reklamowania się. Korporacyjne zasady wykonywania jednego zawodu nie mogą być przesłanką do ograniczeń w wykonywaniu innego. Jeżeli więc ujmiemy adwokata i radcę prawnego jako profesjonalnego pełnomocnika procesowego, zaś doradcę odszkodowawczego jako pełnomocnika nieprocesowego (zdaniem niektórych nieprofesjonalnego) to przesłanką do zrównania ich pozycji w zakresie zasad reklamy mogłoby być zrównanie jej i w obszarze legitymacji procesowej. Swoją drogą to właśnie fakt, że adwokaci i radcowie nie byli w stanie w pełni odpowiedzieć na zapotrzebowanie rynkowe jest wskazywany, obok praktyk ubezpieczycieli, jako jedna z przyczyn tak dynamicznego rozwoju doradztwa odszkodowawczego. Za nieporozumienie zaś należy uznać stwierdzenie o braku jakichkolwiek ograniczeń w obszarze reklamy, gdyż ograniczenia takie wynikają z przepisów prawa powszechnie obowiązującego, w tym powołanej w publikacji ustawy z dnia 23 sierpnia 2007 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym. O tym, że swoboda reklamy ma swoje realne ograniczenia także i w branży odszkodowawczej mieli okazję przekonać się wszyscy wnikliwi obserwatorzy rynku na przykładzie sporu PIU z jedną z kancelarii.

Również w obszarze podnoszonych nieprawidłowości w związku z akwizycją warto przypomnieć o sankcjach karnych wynikających z ustawy o ochronie danych osobowych, jak i możliwości uchylenia się od skutków oświadczenia woli obarczonego wadą. Oczywiście mowa tu może być wyłącznie o rzeczywistej wadzie oświadczenia woli, a nie apriorycznym założeniu, że każdy kto uczestniczył w wypadku przez bliżej nieokreślony czas znajduje się w położeniu przymusowym, które skutkuje ograniczeniem zdolności kontraktowej. Należy negować praktyki w istocie wątpliwe etycznie, a niekiedy wprost naruszające obowiązujące normy prawne, ale jednocześnie należy unikać skłonności do generalizacji, aby nie popadać w absurdy skutkujące dążeniem do rekompensaty za szkodę na osobie dopiero po jej ustąpieniu.

Abuzywność i wynagrodzenie

Kolejną kwestią wymagającą wyjaśnienia jest abuzywność postanowień umownych w umowach doradców odszkodowawczych. Stwierdzenie, że w umowach kancelarii odszkodowawczych można spotkać klauzule abuzywne jest równie prawdziwe, jak to, że klauzule takie spotkać można w umowach ubezpieczeniowych. Nadzór KNF nie powoduje, że klauzule takie nie występują, bo zresztą i nie jego rolą jest badanie treści umów pod tym kątem, zaś UOKiK ma de lege lata takie same kompetencje do badania umów ubezpieczycieli, jak i doradców, więc nie wydaje się, aby był to przyczynek do delegalizacji kancelarii odszkodowawczych jako takich. Swoją drogą tezy o abuzywności formułowane przez podmioty do tego nielegitymowane (w tym przedstawicieli mediów niebranżowych) mogą być źródłem nieporozumień. I tak art. 101 § 1 k.c. stanowi, że pełnomocnictwo może być w każdym czasie odwołane, chyba że mocodawca zrzekł się odwołania pełnomocnictwa z przyczyn uzasadnionych treścią stosunku prawnego będącego podstawą pełnomocnictwa, zaś wnioskować można, że prosta transpozycja tego zapisu jest oceniana przez niektórych jako zapis abuzywny.

Niemniejsze kontrowersje budziły zawsze kwestie wynagrodzenia doradców, ale w tym miejscu warto odnieść się do zagadnienia choćby w dwóch aspektach. Teza o wysokości wynagrodzenia „sięgającej niekiedy 50% wartości świadczeń”, jeżeli ujmować ją jako założenie ogólne ma dyskusyjną wartość poznawczą, bo jest weryfikowalna w równym stopniu jak reklamy doradców o ich skuteczności. Choć miałem osobiście okazję widzieć niemało umów, nie zdarzyło mi się odnotować przewidującej prowizję na takim poziomie. Nie oznacza to, że nie przyjmuję do wiadomości, że ktoś inny mógł taką umowę widzieć.  Ba przyjmuję to do wiadomości w równym stopniu, jak to, że 9 na 10 użytkowniczek niektórych szamponów do włosów nie zamieniłoby ich na inne. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że takie tezy nie powodują u konsumentów błędnego wyobrażenia o typowych praktykach rynkowych, bo stawka taka (50%+VAT) niewątpliwie nie należy do typowych. Jeżeli już mowa o wpływie na postawy konsumentów, to podkreślając jak zawsze edukacyjną rolę doradztwa, a zwłaszcza pośrednictwa nie przeceniałbym jej jednak w obszarze eskalacji roszczeń. W tym akurat aspekcie niewątpliwy wpływ na opinię społeczną miały przede wszystkim przekazy medialne i to akurat ze spraw odszkodowawczych, w których pełnomocnikami nie byli doradcy.

Ubezpieczenie OC

Odnosząc się z kolei do tezy o wyższości umów obowiązkowych nad dobrowolnymi jako PIDiPO musieliśmy przyjąć do wiadomości, że ubezpieczenia obowiązkowego jak na razie nie ma (choć nie negujemy przydatności takiej konstrukcji) więc ubezpieczyliśmy się w zakresie OC dobrowolnie. Fakt, że pojawiła się gotowość do negocjowania z nami takiej umowy już sam w sobie świadczy o tym, że nastawienie rynku ubezpieczeniowego ewoluuje i negacja doradców jako całej branży odchodzi do lamusa. To czy suma gwarancyjna 1 mln zł jest niska może być oczywiście przedmiotem subiektywnych ocen, natomiast z tezą prowizoryczności ochrony trudno dyskutować wobec bezszkodowego przebiegu ubezpieczenia. Na marginesie przypomnę, że doradca odszkodowawczy to osoba świadcząca usługi polegające na pomocy uprawnionym w dochodzeniu odszkodowań od zakładów ubezpieczeń, zaś pośrednik odszkodowawczy to osoba zawierająca na rzecz doradcy umowy o świadczenie usług polegających na pomocy uprawnionym w dochodzeniu odszkodowań od zakładów ubezpieczeń. Wniosek o takie ujecie zawodów w klasyfikacji zawodów i specjalności PIDIPO złożyła do Ministra Pracy i Polityki Społecznej w roku 2010. Wyjaśnienie uważam za uzasadnione o tyle, że nie tylko laicy mają wątpliwości terminologiczne.

Przechodząc do końca chciałbym odnieść się do kwestii kwalifikacji. Mam nadzieję, że kwalifikacje te będą się systematycznie podnosić i w końcu będą weryfikowane egzaminem państwowym. W równym stopniu życzę tego koleżankom i kolegom likwidatorom, bo decydowanie o zasadności roszczeń jest rolą niemniej odpowiedzialną niż ich formułowanie.